Rei wpatrywała się w sufit. Robiła to codziennie od trzech lat. Nie musiała robić nic więcej - nie czuła większych potrzeb, nie musiała jeść codziennie ani wychodzić na spacer gdyby nie pies. Nie musiała nawet żyć, ale zarząd ubłagał SEELE by "wynaturzenie" jakim była Rei miało prawo dalej istnieć. Mogli ją zabić i podmienić na sto innych Rei, które byłyby idealnie puste i służyłyby przykładem jako wzorowy pilot na emeryturze. Mogli zrobić z nią wszystko - a po prostu... dali jej emeryturę i przenieśli do małego, ładnie urządzonego mieszkanka.
Powiedzieli - masz żyć. Rei była posłuszna i Rei żyła.
Powiedzieli - masz być przykładem. I Rei była, ucząc się sumiennie w domu z adnotacją "uczeń specjalny".
Powiedzieli - masz utrzymywać kontakt z ludźmi. Rei dwa razy w tygodniu dzwoniła po kolei do wszystkich pilotów, technicznych i naukowców związanych z Evami. Oni mówili, ona słuchała. Nie nużył jej ten rytuał. Dawał jej poczucie, że jej egzystencja nie jest aż tak bardzo wymuszona.
Powiedzieli, że ma być reprezentatywna. Każde otwarcie nowej drogi zniszczonej przez anioły lub Evy, każdy nowy budynek publiczny, każda nowa trakcja kolejowa czy stacja metra potrzebowała weteranów. A Rei zawsze była pod ręką i ubierana przez roześmiane kobiety w piękne sukienki dzierżyła nożyce, wielkości jej tułowia, by po przydługich mowach miejscowych notabli przeciąć wstążkę i przywitać się z tłumem. Dali jej także psa, z którym Rei wychodziła dwa razy dziennie, uzbrojona w szufelkę i torebki. Czasem zastanawiała się, czy pies jest bardziej jej czy ona psa. Nie wiedziała nawet jakiej jest płci, imienia mu także nie dała - prasa, która z uciążliwą punktualnością robiła im zdjęcia z sielankowego życia młodej kombatantki nazywała go Null. Imię dobre jak każde inne - stwierdziła Rei, gdy jakiś dowcipniś wcisnął jej brukowiec w ręce z rozszczekanym psem i nią z szufelką kupy w dłoni.
Nie rozumiała ludzi i rzadko starała się tłumaczyć ich działania - najpierw pozwolili jej tkwić w mieszkaniu, gdzie jej cicha dusza poskładana z człowieka i anioła mogła nareszcie doznać spokoju - a gdy poczuła, że jest sobą, że wyrywa się z dziwnego snu, w jakim była praktycznie całe życie - ważni ludzie znowu zaczęli ją usypiać obowiązkami, które musiała wypełnić. Taką ją stworzyli i taka pewnie umrze od ciężaru nożyc, zabita smrodem psiej kupy lub ze zmęczenia tym życiem.
Wstała. Chude nogi pewnie poprowadziły ją do lodówki pełnej światła i pleśni. Z jedynego słoika jaki się tam znajdował już dawno wyrósł wielki grzyb. Dla Rei był czymś w rodzaju kwiatka, ozdoby lodówki. Pochyliła się i szarpnęła za szufladę zamrażarki. Jak zwykle przymarzła - dopiero kilka minut mocowania się z upartą szufladą dało efekt. Mała skrzyneczka leżała na swoim miejscu, ciepła jak zawsze.
To był najtrudniejszy moment. Pole AT chroniło skrzyneczkę bardziej niż najbardziej wymyślne ludzkie zamki i zabezpieczenia. By otworzyć skrzynkę, potrzeba było pola AT, które mogła wytworzyć jedna Eva lub jedna Rei. Nie miała jednak pod ręką żadnego mecha - wątpliwe zresztą czy koszty uruchomienia zamrożonego mecha zwróciłyby się, gdyby w końcu skrzyneczka została otwarta.
Rei wpatrywała się w skrzyneczkę bez emocji. Zaczęła kierować całe swoje skupienie w ten mały przedmiot. Mocniej. Dłużej. Reiangel zaczęła się budzić - dziwna poświata oświetliła skrzyneczkę. Mocniej. Skrzyneczka zaczęła drżeć. Rei była spokojna - to była najspokojniejsza sytuacja świata. Mocniej.
Huk odpadającego wieka był potworny - w takich momentach była zadowolona, że jej blok był niezamieszkany. Wszystko dla Rei pominąwszy całej własnej duszy i własnej woli. Ale to się zmieni - pomyślała, wyjmując ze skrzyneczki malutki nożyk i nadpalony zeszyt. Pies równie obojętny jak Rei, przyzwyczajony do codziennych implozji zamerdał ogonem z kąta. Teraz będzie ciekawie.
Dziewczyna uniosła się nad powierzchnią podłogi. Reiangel nie lubił dotykać żadnych ziemskich powierzchni, czuł wewnętrzną pokusę skierowania całej energii w jądro ziemi, by ta przeklęta planeta przestała istnieć. Nie mogła. Reiangel przywołała wstążkę. Wściekłą czerwienią kojarzyła się jej z Asuką (co u niej? aach, uczy się na kolejnym uniwersytecie). Wstążka owinęła się wokół nożyka. Zeszyt otworzył się na kartce z krzywym wpisem...
Tuesday, June 16, 2015
Monday, June 15, 2015
Rei - czemu?
Witam
Dlaczego Neon Genesis Evangelion? Uwielbiam to anime. Historia jest niesamowita, interesująca, fascynująca i cóż tu dużo mówić - piękna w swojej depresyjności. Takie trochę emo jestem.
Dlaczego Rei? Historia będzie o Rei. O najbardziej tajemniczej postaci z tego anime. Jedynej, która fascynuje mnie i która na pewno zasługuje na swoją historię. Nie chcę jednak by ktokolwiek uznał to za kontynuację, alternatywną historię, prequel. To będzie moja Rei. Taka, jaką ją widzę i co mogłaby czuć.
Dlaczego Neon Genesis Evangelion? Uwielbiam to anime. Historia jest niesamowita, interesująca, fascynująca i cóż tu dużo mówić - piękna w swojej depresyjności. Takie trochę emo jestem.
Dlaczego Rei? Historia będzie o Rei. O najbardziej tajemniczej postaci z tego anime. Jedynej, która fascynuje mnie i która na pewno zasługuje na swoją historię. Nie chcę jednak by ktokolwiek uznał to za kontynuację, alternatywną historię, prequel. To będzie moja Rei. Taka, jaką ją widzę i co mogłaby czuć.
Subscribe to:
Posts (Atom)